Strona Główna

 

wstecz do

Aktualności

 

Lublin, dnia 12 grudnia 2010 r.

 

 

O wyższości IV ligi…

 

           Już od kilkunastu miesięcy przyglądam się Lubelskiej Lidze Tenisa Stołowego Amatorów i mam pewne przemyślenia. A że obserwuję te nasze rozgrywki niejako z dołu, bo z perspektywy czwartoligowca, postanowiłem sprawdzić, czy faktycznie są powody, żeby w Nowy Rok wchodzić z kompleksem reprezentanta ostatniej ligi. Wiem już, że czwartoligowcy to gracze ambitni, więc za przeciwnika bierzemy I ligę. A jak!

 

Set pierwszy. Liczba drużyn. IV liga to rozgrywki same w sobie. Trzy grupy po siedem drużyn. Już w grudniu mecze o wielką stawkę. A I liga jeszcze skromniejsza niż na październikowym starcie. Wynik wysoki, jak w starym systemie punktacji: 21:11. W dodatku, w niektórych IV-ligowych zespołach po dziewięciu zawodników. Zatupalibyśmy tę ekstraklasę…

 

Set drugi. Geografia. Będę wyliczał: Rokitno, Łęczna, Niedrzwica, Głusk, Ludwin, Jawidz. Niemal całe województwo śledzi nasze rozgrywki. Z każdym tygodniem rośnie liczba osób, które przeglądanie Internetu rozpoczynają od sprawdzenia wyników IV ligi, a dopiero potem przełączają się na strony dla dorosłych. Ale jeśli ktoś ma nadzieję, że rozwinę ten interesujący wątek dobrych serwisów internetowych, to go rozczaruję, bo wracam do tematu głównego i dodam, że niekwestionowany lider naszej drużyny, słynny defensor grający rakietką z czopami, Pan Lucjan, dojeżdża z nieodśnieżonych Fajsławic.

 

Set trzeci. Poziom sportowy. No tak, to jest jakiś tam problem, choć jak ktoś obserwuje niekoniecznie wyrównane mecze drużyn, które awansowały z IV ligi, to zauważy, że nie jest najgorzej. Mogę się założyć o błękitny długopis, którym Pan Lucjan spisuje stany liczników energii elektrycznej, że kilka setów byśmy ze spadkowiczem z I ligi wygrali. Ale niech będzie. Set dla I ligi.

 

Set czwarty. Szkolnictwo wyższe. Trzy drużyny UMCS-u, do tego Uniwersytet Przyrodniczy. Po stronie IV ligi tylko WSSP, bo chyba nikt nie uwierzy, że Kameleony mają aż taką zdolność przystosowywania się do otoczenia, że mogłyby uchodzić za uczelnię. W tej sytuacji od straty seta nie uratuje nas piękna misja WSSP, że „wiedza to bezpieczeństwo człowieka i jego użyteczności w wybranej sferze aktywności społecznej”. Nawet jeśli założymy, że twórca tego motta pisząc o wybranej aktywności miał zapewne na myśli ping-ponga.

 

Set piąty. Młodość. W IV lidze mamy drużyny absolutnie młodzieżowe: Perła Rokitno, UKS Magnoliowa, Zarembiacy III, Sprawni Razem, Jawidz. Z góry przepraszam zawodników innych drużyn, których przez przeoczenie nie zaliczyłem do tej kategorii. W szczególności przepraszam Młody Głusk, który przecież młody jest nie tylko z nazwy, choć za jakiś czas trzeba będzie zmienić nazwę (lub graczy). Nie zaglądam zawodnikom ekstraklasy w metrykę, ale sami widzicie, gdzie gra przyszłość europejskiego tenisa stołowego.

 

Set szósty, jak się za chwilę okaże, decydujący. Religijność. Zaczynamy dobrze, bo ksiądz kierownikiem drużyny. Ale uwaga, tenże ksiądz zdobywa też punkty na stołach I-ligowych jako zawodnik. Może zresztą nie jest jedyny? Niełatwo rozpoznać, sutanna zostaje przecież w szatni. Swoją drogą, zawsze zastanawiam się, czy księża zdobywają więcej punktów niż inni tenisiści zagraniami, po których muszą przepraszać przeciwników. No, ale po stronie IV ligi prawdziwe działo, drużyna o nazwie Parafia. I choć nie mam pewności, czy pierwszoligowcy w kieszeniach swoich dresowych spodni nie noszą różańców, to chyba jest jasne, kto zwycięża.

 

Wynik 4:2 dla IV ligi. A jak się pierwszoligowcom nie podoba, to ostrzegam, że u nas grają Waleczni oraz Jednostka Wojskowa...

 

Mariusz Suchorowski

Lubzel I