Strona Główna

 

wstecz do

Aktualności

 

Lublin, dnia 25 października 2010 r.

 

Komentarz do I kolejki IV ligi LLTSA

 

Witam wszystkich w nowym jakże ciekawie zapowiadającym się sezonie.

Rozgrywki rozpoczęliśmy w poniedziałek 18 października. W tym miejscu kilka uwag technicznych. Nowy system rozgrywek wymuszony uczestnictwem 21 zespołów pozwala mocniejszym zespołom na ogrywanie młodych mniej doświadczonych zawodników, ponieważ wyniki z pierwszej rundy nie będą brane pod uwagę w II rundzie. Prawdopodobnie już 4 wygrane mecze wystarczą do spokojnego awansu. Sądzę, że jest to pozytywny aspekt ponieważ nie będzie ogromnej presji wyniku a tym samym zabawa będzie ciekawsza. Nie pokuszę sie o typowanie faworytów rozgrywek, ale sądzę że batalia o awans będzie arcyciekawa. Z jednej strony wojowniczy Lubzel, który nigdy się nie poddaje, silna Jednostka, nieprzewidywalny Salos, mężni Waleczni jak i debiutanci z WSSP, trzeci garnitur Zarembiaków jak i Ludwet. Nie jest powiedziane, że inne zespoły nie zamieszają w układzie. Do rzeczy. Pierwsza kolejka pokazała że w grupie A każdy zespół jest w stanie nawiązać walkę. Najciekawszym spotkaniem był bój Perły Rokitno z Lubzelem. Oba zespoły pokazały charakter jednakże zwyciężyła młodość. Po dwa punkty ugrali Adam Drzewiecki i Mateusz Urban.

Jeden punkt dorzucił Bartosz Urban, a i debel nie zawiódł chłopców z Rokitna. Dla Lubzelu komplet ugrał Jacek Gadzała. W grupie B nadspodziewanie łatwe zycięstwo odniósł Pik Łęczna, który pokonał debiutantów z Pogodnej 10:0. Udanie rozpoczęli też Waleczni wygrywając z PGE 7-3 przy komplecie punktów lidera Dariusza Starczewskiego i Piotrka Przybysławskiego. W czwartkowym meczu Kameleony wygrały ze Sprawnymi 7-3. W grupie C wygrywały MAN Niedrzwica, Młody Głusk i WSSP.

Szczególnie ta ostatnia drużyna pokazała się z bardzo pozytywnej strony.

Podsumowując rozegrano 9 meczy. Wszystkie z nich były to mecze weteranów z debiutantami. W tym starciu górą byli ci pierwsi 5-4.

Kończąc mam nadzieję, że ten sezon wzorem poprzednich będzie obfitował w niespodzianki, a chwile spędzone przy stole zapadną nam w pamięć.

Dominik Starczewski