Strona Główna

 

wstecz do

Aktualności

 

Lublin, dnia 19 lutego 2007 r.

 

 

                 Witam

Po przeczytaniu artykułu "Refleksje regulaminowe" pragnę przekazać swoje uwagi.

 

Jestem byłym zawodnikiem ligi TKKF, grałem w niej wiele sezonów, mam aktualnie 51 lat. Aktualnie nie uczestniczę w rozgrywkach tej ligi z powodów pozasportowych, które towarzyszą od kilku lat tej lidze. Będąc niezainteresowanym bezpośrednio w żaden sposób kto i w jaki sposób wygrywa myślę, że moja opinia jest w miarę obiektywna.

1. Faktycznie zgłaszanie nowych zawodników w trakcie rozgrywek jest niewłaściwe i powinno być ograniczone do którejś, być może najwyżej 6 kolejki. Jest to jak najbardziej uzasadnione bo ograniczy coś co po imieniu nazywa się KORUPCJĄ, bo czym innym jest "sterowanie" wynikami meczów bez względu na poziom czy klasę rozgrywkową.

2. W lidze amatorskiej powinni brać udział wyłącznie amatorzy jak stanowi sama nazwa. Udział zawodników z lig państwowych nie powinien mieć miejsca bez względu na klasę rozgrywkową. Każdy ma wybór gdzie chce grać czy w lidze państwowej czy amatorskiej.

3. Wiek zawodników to osobna kwestia. Myślę, że granica 40 lat dla byłych zawodników lig państwowych jest zupełnie wystarczająca. Wiem to po sobie i wielu kolegach z "moich" roczników. Racjonalny byłby powrót do dawnego regulaminu w tej kwestii. Zawodnicy, którzy ukończyli 40 lat i nie są zawodnikami lig państwowych mogą uczestniczyć w rozgrywkach amatorskich. Zawodnicy młodsi, którzy nie ukończyli 40 lat powinni mieć przerwę minimum roczną od zakończenia gry w ligach państwowych. Czyli na przykład ktoś kto ma 25 lat może grać w ligach amatorskich ale po rocznej przerwie, a nie bezpośrednio po zakończeniu rozgrywek państwowych.

4. Wiązanie terytorialne rozgrywek jest nieporozumieniem. Ktoś kto jest amatorem, został prawidłowo zgłoszony - odpowiednio wcześnie, powinien móc grać bez względu na to gdzie jest zameldowany. To czy komuś chce się jeździć na mecze 100 km czy 500 km to jest jego wybór. Ograniczenie terytorialne powoduje rodzaj przymusu. Jeśli dobrzy lub bardzo dobrzy amatorzy będą woleli grywać w lidze w Lublinie to tylko należy się cieszyć bo będzie z tego splendor, wzrośnie poziom sportowy i ranga ligi. Ucierpią tylko niezdrowe aspiracje niektórych "mistrzów" ale to wyjdzie na zdrowie dla normalnych uczestników, których zapewne jest zdecydowana większość.

5. A teraz moje życzenie. Kiedyś jeszcze kilkanaście lat temu grono pinpongistów amatorów rozgrywała swoje mecze nie mniej zacięte a po nich wszyscy byli tak samo kolegami jak przed meczami. Wynik osiągany na "boisku" - stole pingpongowym - nie przekładał się na wzajemne stosunki. Zdecydowana większość, z małymi wyjątkami jak to w dużej grupie, darzyła się wzajemną sympatią. Często po meczach chodziliśmy na wspólne spotkania gdzie przegrani z wygranymi i niezależnymi komentowali swoje granie, omawialiśmy przyczyny porażek i zwycięstw. Nie było w tym zaciekłości, antypatii ani żalu. Była fajna atmosfera i na rozgrywki chodziło się z przyjemnością. W pewnym okresie dominującym stał się wynik, czytaj wygranie. To prowadzi do coraz "ciekawszych" rozwiązań dla osiągnięcia zwycięstwa. Pojawiają się mecze "o pietruszkę" czyli bez zaangażowania, bez przyjemności i mecze "na śmierć i życie" kto wygra. Tak nie postępują nawet zawodowcy. Liga amatorska powinna dawać przede wszystkim satysfakcję z samej gry wszystkim uczestnikom wygranym, przegranym i kibicom czego wszystkim Wam i sobie życzę.

 

Pozdrawiam Jacek Karwowski