wstecz do |
Lublin, dnia 4 sierpnia 2006 roku Wakacje na półmetku Lipiec
się skończył i ani się nie obejrzymy, jak będzie koniec wakacji. Nie mam
specjalnego tematu ale będzie o wszystkim po trochu. Zacznę od najważniejszego.
Nikt tego nie ogłasza, ale Stowarzyszenie nasze jest oficjalnie
zarejestrowane w Sądzie. Mamy więc osobowość prawną i całkowitą niezależność. Bez
względu na to co kto powie, uważam, że Stowarzyszenie jest kontynuatorem
amatorskiego tenisa stołowego w Lublinie i właśnie nowy sezon rozgrywek
będzie czterdziestym w historii Lublina. Ładna rocznica. Mamy nowy Zarząd, który
wybraliśmy na zebraniu kończącym poprzednie rozgrywki i z komunikatu o
ukonstytuowaniu Zarządu z 14.06.06r. dowiedziałem się, co każdy z członków
będzie miał w zakresie czynności. Nie bardzo to rozumiem, gdyż pewne
czynności są tam niepotrzebnie, powiedziałbym sztucznie przypisane a nie ma
tam dla mnie informacji najważniejszej. Kto będzie odpowiedzialny za
prowadzenie rozgrywek? W
tym pytaniu zawiera się następująca treść: kto będzie układał terminarz i
będzie przestrzegał jego realizacji? Uważam, że to musi byś jedna
osoba, która będzie panować nad wszystkimi ligami, do której będzie mógł
każdy zgłosić np. prośbę o przełożenie meczu. Przypisanie oddzielnie
zagadnień poszczególnych lig do konkretnego członka Zarządu, nie jest chyba
dobre, gdyż ligi grają w tych samych salach, w tym samym czasie i w naszej
strukturze organizacyjnej, może tylko wprowadzić zamieszanie. Ogólnie
wiadomo, że jak trzeba coś zrobić to i tak ci ludzie to robią którzy mają
czas i wiedzą jak to zrobić. Rejestracja gotowa, teraz
pozostałe formalności. Konto bankowe również będzie nowe. Właściwie to
wszystko będzie nowe. Nawet strona internetowa będzie miała nowy adres, ale
to dopiero we wrześniu. I w ten sposób zakończymy naszą przygodę z Panem
Piechem. Tutaj należą się podziękowania dla p.Grzegorza Krzeszowca, Prezesa
Lubelskiego Stowarzyszenia Sportowego, dzięki któremu mogliśmy przeprowadzić
poprzedni sezon bez udziału Zarządu Miejskiego TKKF w Lublinie. Pomogliśmy
sobie nawzajem. My skorzystaliśmy z ich struktury organizacyjnej a koszykarze
zobaczyli na naszym przykładzie, że środowisko się nie podzieliło, chociaż
p.Piech starał się o to i również w całości przeszli pod skrzydła Lubelskiego
Stowarzyszenia Sportowego. Osiągnęliśmy wspólny cel. Koszykarze i tenisiści
stołowi wyzwolili się z pod dyktatu Zarządu Miejskiego TKKF. Dlaczego tak się
stało, pisałem rok temu. Chyba mało kto wie, że pod koniec
maja odbyły się w Bremie w Niemczech, Mistrzostwa Świata Weteranów. Mieliśmy
i my tam swojego przedstawiciela. Był nim Marian Finkowski z drużyny Mistrza
Ligi - CENTERA. Nasz kolega pojechał na te mistrzostwa (oczywiście wcześniej
zgłaszając się do nich) w towarzystwie Adama Treli, Stefana Głogowskiego i
Adama Rozwadowskiego. Kim są ci Panowie, nie będę przypominał, bo prawie
wszyscy ich znają. Mistrzostwa
zorganizowane i przeprowadzone były perfekcyjnie. Grano single i deble. Nasi
koledzy przeważnie wychodzili z grupy i dopiero odpadali w systemie
pucharowym. Nie byli oczywiście jedynymi reprezentantami naszego kraju.
Impreza odbywała się na dwóch olbrzymich halach. Udział wzięło około 500
zawodniczek i zawodników a wśród nich byli mistrzowie Świata i Europy. Jako
ciekawostkę podam, że najstarszym uczestnikiem mistrzostw była Niemka, która
miała 94 lata. Przy niej nawet nasi weterani, to młodzieniaszkowie. Niedługo, bo zaraz po wakacjach,
zaczniemy trenować, przeprowadzać transfery, emocjonować się nowym sezonem.
Były głosy o powołaniu oddzielnej ligi dla pań, ale to chyba zbyt wcześnie.
Uważam, że nie ma jeszcze tylu zawodniczek, które mogłyby grać tylko we
własnym gronie. Również gra z panami, da im większe szanse rozwoju. Jeszcze raz przypomnę o bazie
zawodników. Takich statystyk jakie są w naszej lidze, to nigdzie nie ma.
Proszę sobie szczegółowo przejrzeć. Po paru meczach nie pamięta się zbyt
dokładnie wyników a tu proszę - klikasz i przeglądasz kto z kim, jaką miał
serię zwycięstw czy porażek. Samo się to nie zrobiło, jest to bardzo żmudna
praca, ale mamy wśród nas pasjonata. Jest nim Dariusz Mroczek. Podziękujmy mu. Wspomnę o takim drobiazgu jakim
była ostatnio anonimowa uwaga pod moim adresem w księdze gości o potrzebie
zakupu słownika ortograficznego dla mojej osoby. W pierwszym momencie, trochę
się zatrwożyłem, a okazało się, że ten wydatek jest całkiem niepotrzebny.
Wystarczyło jedno wyjaśnienie za które jeszcze raz dziękuję. Mam nadzieję, że
było to podyktowane tylko życzliwością do mnie i tak to odbieram, chociaż po
pierwszym wpisie uważałem inaczej. Zakończę propozycją do wszystkich.
Może są chętni, aby również napisać i przedstawić publicznie swoją opinie
dotyczącą naszych rozgrywek, proszę zgłaszać się do Dariusza Mroczka. Pozdrawiam wszystkich członków i
sympatyków naszego Stowarzyszenia i życzę spokojnej pracy, udanego wypoczynku,
każdemu według potrzeb. Tadeusz Cieszko |