Napisany przez dmroczek on January 19, 2016
Dzień dobry LLTSA. To my, PGE Dystrybucja I
Zauważyłem, że spotykamy się co tydzień w tej naszej lidze, a tak naprawdę niewiele potrafimy o sobie powiedzieć. Głównie chyba to, kto gra jakimi okładzinami. Postanowiłem dać dobry przykład i opowiedzieć o naszej drużynie. Może zainspiruję też innych do kolejnych tego typu prezentacji.
Najpierw rys historyczny…. Moja pingpongowa kariera zaczęła się w 2008 roku. Jako rezerwowy zawodnik drużyny piłkarskiej zostałem zgłoszony na Igrzyska Sportowe Energetyków. Mieliśmy ambitnego kierownika ekipy, który postanowił obstawić także inne dyscypliny. Od pływania i biegów przełajowych jakoś się wymigałem. Natomiast moje doświadczenie polegające na kilkukrotnym graniu w ping-ponga w czasach szkolnych spowodowało, że miałem wystartować właśnie w tej dyscyplinie. Po zakupieniu w Decathlonie rakietki i miesiącu intensywnych przygotowań, stanąłem przy stole, by walczyć o medale. Niestety, miałem pecha w losowaniu, bo trafiłem na przeciwników i w moim premierowym turnieju nie było mi dane wygrać choćby seta.
Dynamiczna kariera wydawała się mieć ku końcowi, gdy nieoczekiwanie pomocną dłoń wyciągnął Marek Kanadys, który dostrzegł u mnie oznaki talentu. To właśnie Markowi zawdzięczamy popularyzację naszej pięknej dyscypliny w ówczesnym Lubzelu. Zorganizował salę do treningów, dwa stoły, prysznic z ciepłą wodą i całą grupę chętnych o różnych poziomach umiejętności. A rok później zgłosił nas do ligi amatorskiej. No i zaczęła się prawdziwa zabawa. Było nas jednak zbyt wielu jak na jedną drużynę, więc, żeby uniknąć kłótni, od sezonu 2010/2011 rozdzieliliśmy się na dwa zespoły. Od tej pory ja z Lucjanem Galińskim i Tadkiem Olejnikiem tworzymy stabilny trzon PGE I. Natomiast Marek Kanadys szefuje PGE II, co jakiś czas wzmacniając skład, tak że dziś są już o krok od awansu do II ligi. Ostrzegam jednak, by w obecności Marka nie używać sformułowania „rezerwy PGE”.
Skoro mowa o PGE II, to muszę poświęcić kilka słów innemu zawodnikowi, Jackowi Gadzale. Jacek to mój ulubiony sparingpartner, a dodatkowo ekspert od napraw samochodów. I właśnie znajomość aut okazała się istotna także dla rozwoju naszych umiejętności. W zamian za usunięcie poważnego wycieku oleju w maluchu, znany lubelski trener udzielił nam kilku cennych wskazówek, dzięki czemu nasze kariery nabrały przyspieszenia. Wieść o pozasportowych talentach Jacka szybko rozeszła się w pingpongowym środowisku. Wiadomo, czymś trzeba na mecze dojeżdżać. Dlatego niech nikogo nie dziwi, że podczas ligowych spotkań sympatyczny Jacek ma tylu doradców.
Przejdźmy teraz do prezentacji zawodników PGE Dystrybucja I. Najbardziej doświadczonym i utytułowanym graczem naszej drużyny jest Lucjan Galiński, nieprzypadkowo nazwany ostatnio przez Prezesa „super star”. Lucjan charakteryzuje się defensywnym stylem gry, grubymi szkłami w okularach oraz świetną pracą nóg. Dziś Lucjan jest na emeryturze, ale przez lata pracował jako inkasent i to właśnie swojemu zawodowi zawdzięcza tę sprawność nóg. Lucjanowi podlegał dosyć rozległy wiejski teren, więc codziennie szybkim marszem przemierzał wiele kilometrów. A że nie zawsze dostrzegł tabliczkę ostrzegającą przed złym psem, to i sprinty się zdarzały. Ot, taki codzienny trening.
Kolejny zawodnik to Tadek Olejnik. Jeśli dostrzeżecie na słupie energetycznym kogoś podobnego, uśmiechniętego, to może być Tadek we własnej osobie. Tyle że przy stole pingpongowym zazwyczaj nie używa kasku. Tadek jest wszechstronnie utalentowany sportowo. Przed laty graliśmy wspólnie w analogicznych amatorskich rozgrywkach piłkarskich, teraz nasze drogi zeszły się przy okazji innej dyscypliny. Tadek dysponuje ultranowoczesnym backhandem, ocenianym jako najlepszy wśród ekip dolnej części II ligi. Jest też bardzo dobrym deblistą, co udowodnił zdobywając, przy wsparciu autora niniejszego tekstu, brązowy medal Mistrzostw Polski Energetyków. Dodam jeszcze coś, co być może zainteresuje żeńską, niestety nieliczną, grupę sympatyków naszej ligi. A zresztą kto wie, może nie tylko żeńską… Otóż Tadek jest świetnym tancerzem.
Naszym dżokerem jest Jarek Nowosielski, wielokrotny brązowy medalista Mistrzostw Polski Energetyków w kategorii wiekowej najmłodsi. Tak przy okazji, jeśli dodam, że i mi też ostatnio udało się zdobyć indywidualnie brąz, to może powstać wrażenie, że innych medali na tej imprezie nie ma. A jednak są, podobno i złote, i srebrne, tyle że my takich jeszcze nie widzieliśmy. Ale wróćmy do Jarka… Kto go spotka po drugiej stronie pingpongowego stołu, na długo zapamięta ten nieprzyjemny styl gry. Niestety, Jarek mieszka wiele kilometrów od hali MOSiR, więc ściągamy go głównie w sytuacjach kryzysowych. Zazwyczaj telefon „ratuj” wykonujemy, gdy widmo degradacji do niższej ligi nie pozwala już spokojnie spać. Jarek jest naszym kluczowym zawodnikiem, bo podczas wyjazdowych turniejów powierzamy mu klucze do hotelowego pokoju.
Sportowym celem naszej drużyny jest, jak co roku, utrzymanie się w lidze. A moim indywidualnym, a pewnie Lucjana i Tadka także, mieć w którymś sezonie więcej zwycięstw niż porażek. Bo jeszcze nam się to w II lidze nie udało. Każdemu przeciwnikowi, który przyczyni się do realizacji tych ambitnych planów, z góry dziękuję.
Mariusz „Mario” Suchorowski