Napisany przez dmroczek on December 8, 2013
Czyniąc zadość oczekiwaniom Prezesa, który udał się do sanatorium, w kilkunastu zdaniach postaram się podsumować miniony tydzień zmagań w naszej lidze. Czasu na dokładniejszą analizę niestety nie mam zbyt dużo, gdyż jestem ograniczony z jednej strony zawodami w skokach narciarskich w Lillehammer z drugiej koncertem TSA, który za kilka godzin odbędzie się w naszym mieście. Mam nadzieję, że spotkam tam któregoś ze znajomych pingpongistów i będzie okazja do wspólnej zabawy przy dobrej muzyce i może na wymianę opinii i wrażeń z naszej ligi.
Miało być jednak o tenisie...
W minionym tygodniu rywalizacja toczyła się w spokojniejszej atmosferze niż w poprzednim a z relacji (autorowi bardzo dziękuję) jednego z uczestników gier na AOS-ie było „wręcz nudno”. Właśnie od wydarzeń na AOS-ie rozpocznę podsumowanie.
W czterech rozegranych tam spotkaniach wygrał kto miał wygrać, porażki odniosły zaś te drużyny, które nie były faworytami. Aspirujący do miejsca na podium zespół z numerem I zdecydowanie pokonał GEWE Auto Expres 9:1 choć to Mirosław Pietroń z GEWE rozpoczął od zwycięstwa 3:2 nad Pawłem Wójtowiczem. Później jednak wszystko toczyło się zgodnie z planem. W dalszym ciągu bez porażki jest Adrian Łagoźny, który gdyby grał od początku sezonu, to byłby na szczycie rankingu indywidualnego. Adrian pokonał kolejno: Pawła Grocholę 3:1; Mirosłąwa Pietronia i Michała Michałka po 3:0. Dla AZS-u komplet punktów zdobył także Wojciech Pawełczyk. Dwa zwycięstwa odniósł ponadto Paweł Wójtowicz, jeszcze wygrany debel i końcowy wynik jak już wspomniałem brzmiał 9:1.
Akademicki zespół z numerem II grał z czołową drużyną ligi, Laviska i wysoko przegrał 2:8. Dwa punkty dla „studentów” zdobyli: Waldemar Pycka i Dariusz Śliwiński, którzy solidarnie, po 3:1 pokonali Jerzego Stępniaka. Dla zwycięzców punktowali: Piotr Czaja - 3, Sylwester Lalak – 3, Jerzy Stępniak – 1 i para Piotr Czaja/Paweł Lalak – 1.
AZS UMCS III nadspodziewanie gładko 9:1 uporał się z solidną drużyną ASKO I. Zwycięstwo wysokie ale mecz, zwłaszcza w drugiej jego części, był wyrównany. Po grze podwójnej, wygranej przez Marka Futę i Zbyszka Kucia z ASKO, aż cztery gry zakończyły się wynikiem 3:2 dla „azetesiaków”. Równie dobrze mogło być w drugą stronę i remis był całkiem realny.
W czwartym meczu na AOS-ie wystąpił zespół akademików z numerem IV. Ich przeciwnikiem była drużyna aspirująca do awansu do I ligi, Fizjoteam. Zdecydowane zwycięstwo 8:2 odniósł faworyt.
Ciekawostką spotkań na AOS-ie, co zauważył mój informator, jest fakt że akademickie drużyny z nieparzystym numerem wygrały swoje mecze po 9:1 a te z parzystymi przegrały po 2:8.
Tyle o wydarzeniach z AOS-u, teraz króciutko opiszę to co sam widziałem w piątek w małej sali MOSiR. Z zaplanowanych na ten dzień trzech spotkań odbyły się dwa. MTM być może poważnie potraktował ostrzeżenie IMGiW, żeby z obawy przed orkanem Ksawery, bez potrzeby nie wychodzić z domu :) Marek Sałaga zadzwonił tylko do Pawła Janowskiego i poinformował, że jego drużyna oddaje mecz bez gry.
Z rozegranych spotkań bardziej emocjonujący przebieg miał mecz pomiędzy moją Jedynką a Annoplastem Krzyśka Grabowskiego. Z dużym impetem rozpoczął Annoplast. Po wygranych Leszka Bigaja nad Krzysiem Witeckim i Krzyśka Grabowskiego nad Pawłem Michalcem Annoplast prowadził 2:0. Później ja wygrałem z Kubą Grabowskim, nasz debel pokonał rywali i Paweł wygrał z Leszkiem i to my wyszliśmy na prowadzenie. Annoplast jednak nie odpuszczał i walczył o każdy punkt. Z kolejnych czterech spotkań wygrał trzy i znów wyszedł na jednopunktowe prowadzenie. W ostatniej grze remis dla Jedynki uratował Krzysio Witecki, który pokonał swojego imiennika z Annoplastu.
W drugim spotkaniu Geodeta pokonał Malinex w stosunku 7:3. Kompletem ponownie popisał się Grzesio Borkowski choć z każdym kolejnym meczem przychodziło mu to trudniej (z Tomkiem Dalmatą 3:0 , z Andrzejem Zajączkowskim 3:1 i Przemkiem Szynalem 3:2). Dwa zwycięstwa w tym spotkaniu odniósł wracający do gry w naszej lidze i do swojej optymalnej formy, Wojtek Maliborski. Pokonał on Tomka Dalmatę 3:2 i Andrzeja Zajączkowskiego 3:1. Jedno zwycięstwo odniósł także kapitan drużyny, Marek Pastusiak, który wygrał 3:1 z Przemkiem Szynalem. Gra podwójna też na korzyść Geodety i ostateczny wynik 7:3. W Malinexie każdy z zawodników(Przemek, Tomek i Andrzej) zdobył po jednym punkcie.
W II lidze liderzy nadal wygrywają. Zarembiacy Pod 50 pokonali Ściegiennego 8:2, Fizjoteam jak już wspomniałem przy okazji relacji z AOS-u w takim samym stosunku pokonał AZS UMCS IV a GLKS Głusk wygrał 7:3 z Edbarem II RMT
Pierwszy punkt w rozgrywkach zgubiła Świdniczanka, która w meczu na szczycie III ligi, zremisowała z Wierzchowiskami. Co prawda Jarosław Gładysz dorzucił 2 pkt. /mimo pierwszej porażki z Andrzejem Kamińskim nadal jest liderem klasyfikacji indywidualnej/ oraz wspólnie z Dariuszem Gustawem wygrał debla, ale ten drugi niestety swoje gry przegrał i trzeba było liczyć na Jarka Adamczyka. Ten walczył dzielnie i zdobył dwa punkty lecz wystarczyło to jedynie na końcowy remis. Dla Świdniczanki po dwa punkty zdobyli: Marceli Jaszczak i Andrzej Kamiński oraz jeden Jarek Bądos.
W przyszłym tygodniu postaram się w zastępstwie za Prezesa bliżej przyjrzeć się meczom II ligi i coś więcej o nich napisać. Teraz już kończę, bo za pół godziny koncert. Pozdrawiam !!!
Piotr Nizioł