Napisany przez dmroczek on December 24, 2016
Komentarz po XI kolejce
Dziękuję za ciepłe słowa, które pojawiły się na forum po moim premierowym komentarzu. Ja i tak przypuszczam, że za większością z nich stał, wprost lub anonimowo, Nasz Prezes Robert Grabczak, który czuł się odpowiedzialny za swojego zastępcę i nie chciał go zniechęcać na przyszłość. Jak widać nie zniechęcił i od czasu do czasu tu się pojawię…
Ponieważ XI kolejką zamykamy I rundę, dzisiaj zamiast omawiania ostatnich meczów, skupię się właśnie na podsumowaniu całej sytuacji w połowie sezonu. Sporo już wiemy o układzie sił w poszczególnych ligach, okienko transferowe zamknięte i powoli zaczynamy odliczanie wsteczne.
I LIGA
Pierwsza część sezonu potwierdziła, jak sprawnym działaczem jest Robert Grabczak. Wzmocnił zespół zaciągiem ze Stoka Zakrzówek oraz dżokerem Pawłem Rozwadowskim, po raz kolejny budując bardzo mocną ekipę grającą w rytm Roberto Music. Tym samym skomplikowały się plany Mega Meble i Edbaru, które przecież po to przebudowały składy, by powalczyć o mistrzostwo. Inna sprawa, że wyniki dżokera ekipy Roberto w ostatniej kolejce nie rzuciły na kolana i wielce prawdopodobne, że główne rozstrzygnięcie zapadnie w meczu rewanżowym Roberto – Mega Meble. W każdym razie trzy wymienione drużyny to pewni kandydaci do podium.
Potem jest grup trzech drużyn, które jednak już teraz tracą sporo punktów do podium. Z AZS UMCS przed sezonem odszedł Paweł Wójtowicz i w tej sytuacji pozostaje walka o czwarte miejsce oraz indywidualne sukcesy Michała Bigaja i Łukasza Bańkowskiego. Bez zmian w Annoplaście – solidny poziom gwarantuje wysokie miejsce, a bardziej ambitne wyzwania musiałyby się wiązać z ewentualnym skokiem jakościowym dwóch młodszych graczy, Michała Chrzonstowskiego i Kuby Grabowskiego. ASKO dokonało roszad między swoimi dwoma drużynami i w tym nie musi drżeć o ligowy byt. Świetnie radzi sobie Waldek Pycka, któremu najwyraźniej posłużyły letnie przygotowania z nową drużyną oraz, co chyba kluczowe, zaprzyjaźnionymi zespołami. Brawa dla Krzyśka Witeckiego nie tylko za wyniki, zwłaszcza w końcówce rundy, ale także za zaangażowanie w całą stronę organizacyjną. Jeśli byłaby nagroda specjalna za popularyzację amatorskiego tenisa stołowego, na przykład co sezon wręczana takiej pozytywnie zakręconej osobie, to ja już mam bardzo silnego kandydata. Szukam nazwy takiego wyróżnienia. W polskiej Superlidze wręczają „Diamentową Rakietkę”, ale nie chciałbym powielać tego określenia, więc może „Diamentowa Deska”? Mam nadzieję, że nie jest to nazwa jakiejś uroczystej gali polskich stolarzy.
Kolejna grupa to cztery drużyny, z których jedna prawdopodobnie będzie bronić się przed spadkiem w meczu barażowym. Wierzchowiska mecze dobre, choćby z AZS UMCS, przeplatały słabszymi, jak przeciwko Geodecie czy ASKO. Trochę to związane z wynikami Grześka Mojka, który w ubiegłym roku był na solidnym plusie, a teraz ma więcej porażek niż zwycięstw. Zarembiacy cały poprzedni sezon zagrali zaledwie trójką zawodników. Teraz zmienili strategię, przymuszeni kolejnymi zwolnieniami lekarskimi. Jeśli wszystkim dopisze zdrowie, to w sześciu mogą przed każdym meczem usiąść w szatni i dobrać skład w zależności od przeciwnika. Malinex-LPEC tradycyjnie już ulokował się nieco ponad strefą spadkową, a Przemek Szynal i Tomek Dalmata jak co roku ciągną ten wózek. Dzielnie spisuje się beniaminek Geodeta. Siedem zdobytych punktów trzeba uszanować w tak silnym towarzystwie. Indywidualne wyróżnienie dla Rafała Ostrowskiego za elegancką grę oraz wyniki.
Dwa ostatnie miejsca w tabeli zajmują Jedynka oraz Ściegienny, które w trakcie sezonie straciły podstawowych zawodników. Kamil Szubarczyk odnalazł swoje miejsce na Ziemi w Topspinie Kurów, a Dominik Maciąg wspólnie z ojcem uznali, że bardziej sprawiedliwe są rozgrywki z udziałem sędziego. W poprzednim komentarzu Piotrek Nizioł wydawał się być przygotowany na scenariusz, że Jedynka będzie ligową „jedynką” dopiero w niższej lidze.
II LIGA
O II lidze mógłbym napisać dwutomową encyklopedię, ale postaram się streszczać.
Liderem jest doświadczony zespół Ekogeo-Węglin ze swoim liderem Wojtkiem Maliborskim, który pozostawał niepokonany od ponad roku, kiedy po przerwie powrócił do gry w LLTSA aż do ostatniej kolejki, gdy pokonał go Jarek Bądos. Ta jedna przegrana nie zmienia faktu, że Ekogeo jest na pewnej drodze do awansu. No cóż, niech pojedynkami przeciwko Marianowi Finkowskiemu cieszą się w przyszłym sezonie I-ligowcy.
Głusk I ma ochotę ponownie spróbować sił w I lidze. Rodzinna atmosfera sprzyja dobrym wynikom, a te pewnie byłyby jeszcze lepsze, gdyby Bartek Drwal grał we wszystkich meczach.
Jeśli chodzi o PGE Dystrybucja, to na wyróżnienie zasługuje Tadek Olejnik. Jego piorunujący bekhend docenia coraz więcej osób i podobno na meczach pojawiają się skauci z wyższej ligi. Na szczęście Tadeusz ma jeszcze długi kontrakt i być może wejdzie do I ligi ze swoją aktualną drużyną. Taki awans zespół zaplanował na sezon 2026/2027, czyli wtedy gdy niezbędnego doświadczenia nabierze Lucjan Galiński, bo dziewięć przegranych piątych setów w jednej rundzie to za wiele.
W tej lidze drużyną I rundy w mojej ocenie jest PIK Łęczna, który po utrzymaniu się w ubiegłorocznych barażach, teraz zgłasza I-ligowe ambicje. Norbert Mazurkiewicz i Hubert Kępa robią stałe postępy, a Rysiek Polak swoim nietypowym stylem wywołuje podenerwowanie wyżej notowanych przeciwników. To wszystko praktycznie bez wzmacniania składu, co doceniam szczególnie. Tylko w jednym meczu wyszukany w lidze chełmskiej Artur Kalinowski zastąpił Huberta, no ale przecież Hubertowi należał się wówczas odpoczynek po wyczerpującym meczu z Ekogeo. Kto wie, może PIK podąży śladem Geodety, który także najpierw po barażach obronił II ligę, by w kolejnym sezonie awansować.
Duży progres zanotował AZS WSEI. W ubiegłym sezonie długo bronił się przed spadkiem, a teraz ma pewne miejsce w górze tabeli. To głównie zasługa Darka Chodona, który namówił do regularnej gry Kamila, a dodatkowo postanowił dać synowi bardzo dobry przykład własną postawą. Jeśli chodzi o Ryśka Białka, to mamy dwie wiadomości, dobrą i złą. Dobra jest taka, że już po sześciu kolejkach miał on więcej indywidualnych punktów, niż w całym poprzednim sezonie. Wiadomość zła jest niestety taka, że wynik ten chyba zbytnio uspokoił sympatycznego kierownika AZS WSEI, bo po jedenastu kolejkach liczba zwycięstw jest nadal taka sama, jak po sześciu.
Solidny wyrównany zespół ma ASKO II i chyba od tego zespołu przed sezonem oczekiwaliśmy nieco lepszych wyników. Tym bardziej, że aż trzykrotnie grali przeciwko dwuosobowym drużynom. Ale być może Sławek Margol swoim ofensywnym stylem pociągnie kolegów do zwycięstw w rundzie rewanżowej.
Właściwy poziom rozgrywek odnalazł Głusk II, który przeszedł długą drogę od IV ligi. Bekhend Andrzeja Gęca budzi respekt. Mimo niezłych wyników, radzę zachować czujność. Bo w tak wyrównanej lidze strefa zagrożona spadkiem zaczyna się właśnie od siódmej pozycji…
Ammex to mistrzowie remisów. Zanotowali aż sześć takich wyników, co potwierdza, że także oni znaleźli się w odpowiedniej klasie rozgrywkowej. Gwarantem punktów jest Ania Maruszczak, ale docenić należy także stały rozwój „największego” zawodnika tej drużyny, Grzegorza Gaborskiego.
Inne cele niż ubiegłym sezonie ma Świdniczanka, która w wielu meczach musi radzić sobie bez dwóch czopów Marcelego Jaszczaka. W tej sytuacji Jarek Bądos miał udział, licząc też gry deblowe, w ponad 60% punktów ekipy. Niby bezpieczna dziewiąta lokata Świdniczanki, ale tylko dwa punkty przewagi nad nadciągającym tsunami w postaci trzech ostatnich drużyn.
Niektórzy obstawiali, że Alex-MTM powalczy o awans, jednak na razie walka toczy się o inne cele. Marek Sałaga i Marcin Wawrzyńczuk nie chcą mieć w CV regularnego spadania do niższej ligi i faktycznie, końcówka rundy wskazuje, że forma wróciła. Na wszelki wypadek do pomocy wezwany został też świetnie znający II-ligowe realia Mariusz Derecki.
Grzesiek Sajnaj imponuje spokojem i miał udział w ponad 65% punktów Ludwiniaka. Uważam, że los tej drużyny zależeć będzie od formy Artura Szewczaka, którego stać na lepsze wyniki niż w I rundzie. Pobudka Artura po letniej drzemce była bolesna i trwała aż do VI kolejki.
Argo punktowało jedynie w meczach z udziałem Pawła Grocholi, a że takich meczów było niewiele, stąd odległe miejsce w tabeli. Rozwiązanie jest oczywiste – trzymiesięczny urlop bezpłatny Pawła i II liga będzie uratowana.
W mojej ocenie żadna z drużyn nie zasługuje na spadek. W archiwum dostępnym na stronie LLTSA przejrzałem wszystkie tabele dostępne od sezonu 2003/2004. W żadnej lidze ostatni zespół tabeli nie miał po I rundzie aż 6 punktów. Ale cóż, regulamin jest bezwzględny. Ci, którzy spadną i nie osłabią składu, będą za rok faworytem do powrotu, więc III-ligowcom radzę bić się o awans już w tym sezonie, bo za rok może być znacznie trudniej.
III LIGA
Na dobrej drodze do awansu jest Lekwet. W tym sezonie znacznie częściej występuje Piotr Stróżak i są efekty. Natomiast przed kierownikiem drużyny trudne pytanie – czy wystarczy realizować się w roli działacza. Bo pewnie fajnie byłoby nadal grać i wygrywać, no a po awansie poprzeczka znów pójdzie w górę…
Część zespołów licząca się w walce o awans miała I rundę zgodnie ze swoimi nazwami. Progress zanotował progres i także jest już w połowie drogi do II ligi, dzięki bardzo solidnej grze Jarka Adamczyka i Marka Wilczyńskiego oraz uzupełnieniu składu Adamem Kaczorem. Czarne Konie są czarnym koniem rozgrywek, ulokowały się w czołówce, a na wyróżnienie zasługują Artur Cękalski i Paweł Markowicz. A Start Niedrzwica miał bardzo dobry start, ale potem zdarzyło się kilka wpadek, mimo solidnej postawy Krzyśka Kozłowskiego i Marcina Bednarczyka. Marcin ma dobre sportowe geny, bo jego brat jest reprezentantem lubelskiego oddziału PGE Dystrybucja, tyle że w piłce nożnej. Zadyszkę Startu oraz Koni w końcówce rundy wykorzystali Zarembiacy II, którzy po początkowych eksperymentach kadrowych postawili wreszcie na mocny wyrównany skład i być może będą miały okazję w kwietniu sprawdzić swoje umiejętności na tle któregoś reprezentanta II ligi.
Kolejna grupa drużyn, Park-Farb, Klub Tęcza i Foo Fighters, może bez zbytniej presji grać w II rundzie, potestować deski, nowe okładziny, sportowe obuwie, a niektórzy - opaski na czoło. Niech walką o awans czy uniknięcie degradacji martwią się inni. Tak przy okazji, wymieniając wyróżniających się zawodników pominąłem zajmujących czołowe miejsca rankingu Janusza Stróżaka i Romka Chawryło, ale to tylko dlatego, że ich umiejętności znacząco przekraczają ten poziom rozgrywek.
Natomiast cztery ostatnie w tabeli drużyny, Modulo 6, Wieniawa, Samson i Geodeta II, czeka twarda walka o zachowanie III-ligowego bytu. W trakcie sezonu Modulo 6 wzmocniło się Michałem Janiszewskim, a Wieniawa – Staszkiem Jaroszyńskim, i to pozwala myśleć tym drużynom o uniknięciu barażu. Samson mogłyby uratować regularne występy Darka Rudnickiego. Nie mam natomiast dobrego planu ratunkowego dla ostatniej drużyny w tabeli, mimo całej sympatii dla nich. Większość zespołu doświadcza pewnie déjà vu, bo powtarza się sytuacja sprzed roku, tyle że pod inną nazwą.
IV LIGA
W ubiegłych latach w IV lidze występowały drużyny o bardzo różnych umiejętnościach. Teraz poziom większości jest bardzo wyrównany i osiem drużyn może nadal realnie myśleć o awansie. Drugim pozytywem są widoczne postępy młodych zawodników.
Liderem jest Tramp Klub, który po degradacji przebudował skład, a istotnym wzmocnieniem okazał się zwłaszcza Daniel Szcześniak. Duży progres widać w wynikach Brydżystów, którzy po ubiegłym premierowym sezonie już teraz zgłaszają III-ligowe aspiracje. Na miejscu dającym prawo do barażu są Kameleony i na pewno Maciek Samborski zasługuje na sprawdzenie się na wyższym poziomie rozgrywek, jednak ewentualny awans zależeć będzie od tego, jak często znajdzie czas na grę Szczepan Łukasik.
Grupie pościgowej przewodzą Orły, które kojarzą mi się z uśmiechniętym Piotrem Łucjanem, niezależnie od wyników czy poziomu rozgrywek. Potem jest debiutujący, ale jakże doświadczony zespół PIK II. Leszek Kozioł czy Staszek Piwoni grali w naszej lidze choćby w sezonie 2009/2010. Na wyróżnienie zasługuje młodzież Górnika Łęczna, Łukasz Piasecki i Szymon Skrzypek. Szymon jest dobrym kolegą syna autora komentarza, a że przejawia talenty dyplomatyczne, musicie przyzwyczaić się, że będzie regularnie chwalony. Natomiast do trenera młodych górników, Pawła Janowskiego, apel o zintensyfikowanie treningów, bo z trzecim regularnie punktującym zawodnikiem można by pomyśleć o czymś więcej niż IV liga.
Stały postęp widać u kolejnej rodzinnej drużyny, rezerw Ludwiniaka. Gdyby do wysokiego poziomu Adama dorównali pozostali Szewczakowie, to za rok realne byłyby derby Ludwina, czego absolutnie pierwszej drużynie nie życzę. Grupę liczącą się w walce o awans zamyka Pogodna, jednak niestety, zauważyć trzeba, że w porównaniu z ubiegłym sezonem kilka zespołów ją prześcignęło.
W drużynach Salosu, tradycyjnie już ogrywa się młodzież, jej trener-pasjonat oraz… Jurek Kulik. Młodzi Gniewni, jako że (z nazwy) młodzi, mają jeszcze czas na zwycięstwa. I nie ma się o co gniewać. Natomiast profesjonalna nazwa Tennis Table Club do bardzo dobrych wyników zmobilizowała jedynie Artura Tymoszuka.
I tyle na dziś. Na kilka dni zdradzamy nasze ulubione stoły ping-pongowe na rzecz innych, a do rozgrywek wracamy 9 stycznia. Gramy jedną kolejkę, potem dwutygodniowa przerwa na ferie i od 30 stycznia dziesięć kolejek z przerwami jedynie na weekendy.
W imieniu Zarządu naszego Stowarzyszenia, a także swoim własnym, składam wszystkim zawodnikom, także tym, którzy byli zgłoszeni, a nie wystąpili oraz tym, którzy wystąpili, ale nie zagrali w deblu, życzenia Wesołych Świąt oraz zdrowia i sukcesów w 2017 roku!
Mariusz Suchorowski