LLTSA  -  sezon 2019/2020

27 marca 2020 r.

Statystyka jest jak kostium bikini
(autor: Edmund Baraniecki)


Statystyka jest jak kostium bikini: pokazuje wiele, ale nie pokazuje najważniejszego.

Jest to niezwykle trafne określenie - trudno się z tym nie zgodzić, choć wyszukanie, czy określenie tego najważniejszego - jest już kwestią interpretacji i przyjęcia jakiegoś punktu widzenia. W raporcie i komentarzu Mariusza (wszyscy bardzo doceniamy wkład jego pracy) – wyczułem, że to co wyszło, co pokazała statystyka – zaskoczyło także i samego autora, więc starał się komentarzem złagodzić ogólny odbiór danych. Szukajmy więc tych pozytywów (pomimo przygnębiającej sytuacji w kraju).


Analizując zbiorcze postępy lig I-IV, to:

  •   I liga ma  -11,4 %;
  •   II liga ma  -2,0 %;
  •   III liga ma  +2,3 %;
  •   IV liga „mistrzowska” ma  -0,5 %;
  •   IV liga „radosna” ma  +17,5 %.


Idąc dalej – (wykorzystując zestawienia Mariusza) – progres zanotowało:

  • w I lidze tylko 5 z 32 osób, co stanowi 15,6 % sklasyfikowanych;

  • w II lidze trochę więcej, bo 12 z 36 osób, co stanowi 33,3 %;

  • w III lidze najwięcej osób, bo 18 z 34, co stanowi 52,9 %;

  • w IV Mistrzowskiej 17 z 36 osób, co stanowi 47,2 %;

  • w IV Radosnej też „tylko” 7 ale z 8 osób, co stanowi fantastyczny wynik 87,5 % progresji w przeliczeniu na osoby.


Takie są fakty. Nie pokuszę się nawet o ich uzasadnienie. Podążając jednak dalej „drogą pozytywnego myślenia” – to IV „Radosna” trzyma fason! Jej zapał niech się udzieli wszystkim grającym w naszej LLTSA !!! Myślę, że ich bezstresowe podejście do rywalizacji i nieodparta chęć zdobywania umiejętności gry w tenisa stołowego, a przy tym niesamowita zabawa - dały tak piękne efekty. Spróbujmy wszyscy to przejąć i zastosować!

Innym pozytywem jest to, że w III lidze, aż 18 osób (najwięcej ze wszystkich lig) zanotowało „plusa” w tym zestawieniu. Jest to dla mnie niezwykle przyjemne (gram przecież w tej lidze), ale też wysoce optymistyczne, bo wynik ten został osiągnięty w największej grupie dziadków (chyba, że się mylę), która pokazała swoją witalność, chęć do życia i pomimo wieku – dążenie do coraz większych umiejętności, co bezpośrednio przekłada się na wyniki gier a tym samym na skuteczność – ocenianą później przez Mariusza.

Przecież kiedyś wrócimy do gry … a może by tak jakiś… turniej dziadków???


Wszystkim życzę przetrzymania tego, co zaskoczyło nasz kraj i nas samych, ale wierzcie mi (na podstawie długoletniego doświadczenia), że dużo łatwiej znieść nawet największe udręki, mając pozytywne nastawienie i uśmiech na twarzy. Przewlekle pozdrawiam Wszystkich.


Edmund Baraniecki