LLTSA  -  sezon 2019/2020

1 marca 2020 r.

Komentarz po XVI kolejce LLTSA
(autor: Jarosław Adamczyk)


Dzień dobry Drogi Czytelniku.


Ostatnio mój komentarz wzbudził wiele emocji, pozytywnych i negatywnych. Tak w życiu bywa, nie każdy musi się ze mną zgadzać, ale każdą opinię szanuję i dziękuję za merytoryczne uwagi. Na koniec dnia, każdy ma swoją PRAWDĘ TENISA ☺. PRAWDA ZDROWIA jest taka, że wielu z nas go w tym momencie nie ma, bo grasują wszędzie wirusy i dlatego plaga przełożonych meczów. Dziś chciałbym przybliżyć Ci wydarzenia z ostatniego tygodnia oraz wskazać moje spostrzeżenia odnośnie kilku sytuacji, które ostatnio miały miejsce na salach i nie tylko (ale to na koniec).

Do gier!


IV liga

Na uwagę w tym tygodniu zasługują trzy pojedynki, które chciałbym przybliżyć. Zaczęliśmy tydzień od remisu w starciu XEROCAFE i PIK Łęczna III, gdzie do samego końca walka trwała o przechylenie szali na swoją stronę. Niepokonany tego dnia Mateusz Zuber w ostatniej grze zapewnił remis swojej ekipie. Drugi mecz miałem okazję obserwować jednym okiem, podczas rozgrywania swoich pojedynków na Sali na Podwalu. I co mi się rzuciło w oczy? Pasja, żar i niepohamowana chęć wygranej z obu stron. Emocje, które było widać i słychać od początku do samego końca. Niesamowita końcówka KTS Optima I dała im zwycięstwo z Salosem w stosunku 6:4. Dominik Borcuch bohaterem swojego zespołu, bezcenny komplet tego zawodnika. Brawo!!

Jednego seta zabrakło Arturowi Czerkawskiemu, by sprawić największą sensację tego sezonu. Tak czy siak brawo, bo Michał Bigaj słynie z dobrej gry na czopy i to dopiero pierwszy jego tie break w tym sezonie. Skuteczność 100%. Co nie zmienia faktu, że emocji w tym meczu nie brakowało dzięki temu, że Ogry wygrały grę deblową, po niesamowitej końcówce i grając na przewagi piątą partię. Szkoda, że mnie tam nie było. Skończyło się na 6:4 dla Lepszych i wszyscy ich antyfani z czwartej ligi (a trochę ich jest) musieli się obejść smakiem przed grillowaniem ich formy w tym meczu. Brawo dla Ogrów za walkę do samego końca.


III liga

Powrót z zaświatów naszej ligi Marka Krupy i dobra forma Pawła Szewczyka prawie sprawiły niespodziankę w meczu z Głuskiem. Nie dotarł na ten mecz Andrzej Gęca i strata punktów przez Głusk była blisko. Jednak, gdy trzeba stanąć na wysokości zadania, to zawsze można liczyć na Adama Wójcika. Wysoka forma i komplet w tym meczu, co dało Głuskowi 2 punkty. Brawo!! Na uwagę tym bardziej zasługuje fakt, że Adam jest niepokonany w drugiej rundzie. Bilans 11-0. To musi robić wrażenie na przeciwnikach.

Duże emocje także w piątek na trzecim stole Mosiru, gdzie Piaskovia zremisowała z Argo. Ten mecz był bardzo ważny dla układu tabeli. Obie drużyny zamieszane są w walkę o awans/prawo gry w barażu. Każdy z zawodników poczuł gorycz porażki, co najlepiej świadczy o wyrównanym poziomie. Po pierwszych siedmiu jednostronnych pojedynkach, przyszedł czas na deser i trzy ostatnie partie to pięciosetówki. Brawo za walkę i zaangażowanie dla obu ekip.


II liga

Tutaj meczy w tym tygodniu było najmniej, bo tylko trzy. Emocji jednak nie brakowało. Na początek starcie na szczycie. Pojedynek AZS WSEI i UKS Ruch. Kamil Głowinkowski to jednak za mało. 3,5 pkt. nie wystarczyło, bo koledzy dołożyli tylko jeden (Adam Kaczor pokonał Krzyśka Lasotę 3:2). Cenny punkt dla WSEI, bo jak wiemy, przeciwko Ruchowi ciężko punktować w drugiej lidze.

W środę kolejny komplet na Sali przy ul. Słowiczej zanotował Zbigniew Fila, który nie rezygnuje z walki o podium w rankingu indywidualnym, a jego drużyna pokonuje PIK Łęczna w stosunku 6:4. Jak ciężko się gra na tej Sali przekonała się kolejna ekipa, bo przyjezdni źle weszli w mecz (0:3, 1:5) i nawet dobra końcówka nic nie pomogła.

Na koniec tygodnia emocji nie brakowało także na Sali Mosir, gdzie LPEC-Geodeta mierzył się z Zarembiakami. Nie brakowało krzyków, zdenerwowania i łez, ale zabrakło wsparcia z ławki dla Geodety. Mariusz Cyrankiewicz kuruje się po chorobach i nie ma siły rakietki trzymać. W takiej sytuacji remis w tym meczu jest jak najbardziej sprawiedliwym wynikiem.


I liga

Najwięcej punktów w tym tygodniu zdobyły drużyny Węglina i Progressu, bo rozegrały po dwa mecze i zaliczyły dwa zwycięstwa. Węglin w obu spotkaniach w najmocniejszym składzie (z Radkiem Łukasikiem) i dwa pewnie wygrane pojedynki. Moja drużyna bez kontuzjowanego Michała Szurygi, ale brawa dla nas, bo bez naszego najlepszego zawodnika, także potrafimy wygrywać w pierwszej lidze. Formą błysnął Daniel Rak, któremu do kompletu sześciu zwycięstw w tym tygodniu zabrakło jednego seta i odbierania serwisów weterana i chodzącej legendy lubelskiego tenisa – Romana Chawryło.

Przedłuża się passa bez wygranego meczu ASKO I. Kolejny remis w drugiej rundzie i tym razem podział punktów z PGE Dystrybucja. Super formę w tym pojedynku udowodnił Waldek Pycka, pokonując wszystkich przeciwników. Brawo!!

Każda maszyna, nawet najlepiej naoliwiona, ma prawo się kiedyś zaciąć. Liverpool? Też, ale mowa o Edbarze. W meczu na szczycie pierwszej ligi super zmotywowany Geodeta wygrał ten pojedynek 6:4. Nie było mocnych na Tomasza Słomkę, ale tym razem mógł liczyć na kolegów z drużyny, którzy dołożyli potrzebne 2 pkt. do zwycięstwa. To nie był dzień Edbaru. Miałem okazję sędziować pierwszą część tego pojedynku i więcej żaru w oczach miał Geodeta. Resztę pozostawiam do oceny Tobie.


Na koniec chciałbym się odnieść do dwóch rzeczy. Po pierwsze, niedopuszczalne, nawet moralnie, jest aby ktoś pisząc jakieś bzdury na Shoutboxie podpisywał się za inne osoby, szczególnie za prezesa, który, bądź co bądź, robi naprawdę super robotę dla naszej ligi. Człowieku… szacunku trochę. Niedługo wszyscy się pewnie dowiedzą kim jesteś, bo jak się okazuje po nr IP każdego można zlokalizować. Forum zablokowane, bo nasz administrator pracuje nad tym, by każdy mógł się zalogować imieniem i nazwiskiem. Żadnych więcej anonimów. Czekamy.

Po drugie, jeśli macie ochotę przyjść i kibicować swojej ulubionej (lub nie) drużynie, to zachęcam do kosztowania środków dopingujących przed meczem lub po nim. Proszę nie przynosić na salę środków niedozwolonych oraz alkoholu. Wiem, że dla niektórych praktyką normalną jest picie dopingujących małpeczek lub puszek ze złocistym trunkiem między meczami, ale przypomnę, że sale na których gramy, nie tolerują wnoszenia i używania takich wspomagaczy (podobnie jak papierosów). Za takie coś, możemy wylecieć jako liga. Dotyczy to wszystkich sal, nie tylko Mosiru.


Dziękuję za odbiór.

Zdrowia życzę, abyśmy się mogli w kolejnej kolejce spotkać na Sali.


Jarosław Adamczyk