Napisany przez dmroczek on November 30, 2014
Wszystkich zniecierpliwionych, oczekujących na cotygodniowe podsumowanie wydarzeń w naszej lidze, pragnę przeprosić za opieszałość. Nawał obowiązków domowych oraz „Andrzejki” niech będą moim wytłumaczeniem.
Piszę niejako „wywołany do tablicy”, gdyż zostałem poproszony o to przed tygodniem przez Prezesa. Chyba przeczuwał naszą pierwszą porażkę i chciał zobaczyć jak wybrnę z tej niefortunnej sytuacji. Samobiczowania czy , jak to było w poprzedniej epoce, partyjnej samokrytyki nie będzie. Kto widział mecz Jedynki z Edbarem, ten wie że rozmiary porażki (2:8) nie oddają obrazu walki przy stole. Wszystkie mecze, może poza tymi z udziałem niepokonanego od początku sezonu Pawła Janowskiego, były bardzo zacięte. Doliczyłem się aż 17 setów zakończonych dwupunktowym zwycięstwem. Aż 10 z nich wygrali nasi przeciwnicy. Gdyby tak padły one naszym łupem, to wynik końcowy mógłby być bardziej korzystny dla Jedynki. Ozdobą meczu był z pewnością pojedynek Pawła Michalca z Piotrkiem Kurą. Obydwaj pokazali kawał dobrego tenisa. Każdy z 5 setów rozstrzygnął się w końcówce dwupunktową przewagą (9:11; 12:14; 11:9; 12:10; 12:10). Ostatniego wygrał Piotrek i to on wyprowadził Edbar na prowadzenie. Drugi pojedynek, pomiędzy Kamilem Szubarczykiem a Filipem Grajewskim, miał także swój smaczek. Pierwszego seta wygrał Filip do „zera”. Jednak to Kamil po czterech kolejnych setach odchodził od stołu jako zwycięzca. Kilka zdań można napisać o każdym meczu, ale ma to być komentarz ligowy a nie streszczenie meczu na szczycie.
Przy pozostałych stołach emocji było nieco mniej. Annoplast pokonał GLKS Głusk 9:1 tracąc jedyny punkt w grze podwójnej, w której Krzysio z synem Jakubem przegrali z parą Eugeniusz Drwal/Robert Wierzbicki. Drużyna rodziny Drwali mogła ugrać nieco więcej. Jakub Drwal dwa mecze przegrał po 2:3 (z Jakubem Grabowskim i Radkiem Poświatowskim). Kto wie czy języczkiem u wagi nie było w tym przypadku zmęczenie fizyczne. Kuba w dniu meczu uczestniczył w rozgrywanej w Hrubieszowie Wojewódzkiej Licealiadzie w indywidualnym tenisie stołowym i miał już w nogach i rękach kilka pojedynków. Dodając do tego kilkaset kilometrów przejechanych w niezbyt wygodnym busie i poranną pobudkę przed szóstą rano można przypuszczać, że miał prawo być zmęczony. Mecz ASKO I – Laviska przebiegał pod dyktando lidera. Wszystkie gry z udziałem Sylwestra Lalaka i Jerzego Stępniaka kończyły się po trzech setach. Jedynie Adrian Łagoźny przebywał przy stole nieco dłużej. A przyczynił się do tego Zbyszek Kuć, który jako pierwszy w obecnym sezonie „odprawił Adriana z kwitkiem” wygrywając 3:1. Po porażce Adrian szybciutko uporał się z wracającym do gry w naszej lidze Andrzejem Zajączkowskim (wszystkiego najlepszego z okazji imienin) ale w ostatnim swoim meczu napotkał ponownie duży opór Michała Chrzonstowskiego. Popularny „Chrząszcz” prowadził już 2:0 jednakże „Adi” wziął się ostro do roboty i wygrał kolejne trzy sety i cały mecz. Jeszcze apel do protokołującego/ych ten mecz. Proszę to robić dokładnie i w całości. Z pozostałych spotkań I ligi na uwagę zasługuje z pewnością druga z rzędu wygrana Gewe Auto Expres. Po powrocie do składu Pawła Grocholi oraz przy zwyżce formy u braci Pietroniów drużyna Gewe może jeszcze niejednej drużynie popsuć szyki choć nazwa sugeruję, że raczej naprawiają. Podrażnieni dwiema porażkami z rzędu „akademicy” z numerem III, w końcu wygrali. Anonsowany w shoutboxie ich mecz z Zarembiakami Pod 50 rzeczywiście był emocjonujący. Tylko jedno spotkanie zakończyło się szybkim 3:0. W pozostałych grach do wyłonienia zwycięzcy trzeba było rozegrać cztery (trzykrotnie) lub pięć setów (sześciokrotnie).
W drugiej lidze na więcej słów komentarza zasługuje z pewnością mecz lidera z Wierzchowisk z rezerwami ASKO, który zakończył się podziałem punktów. O sukcesie ASKO II zadecydował w dużym stopniu powracający po dwóch kolejkach przerwy w grze sponsor drużyny, Artur Siwek. Było to prawdziwe „wejście smoka”. Artur pokonał na początku Dariusza Gustawa, później wicelidera rankingu indywidualnego, Grzegorza Mojka i zatrzymał się dopiero na liderze wspomnianej klasyfikacji. Takiego respektu dla Jarosława Gładysza nie okazał już Michał Janiszewski pokonując go 3:1. To potknięcie lidera z pewnością zechce wykorzystać drużyna Roberto Music Team, która na 1 XII przełożyła mecz z Fizjoteamem i z pewnością dołoży starań żeby wygrać i samodzielnie zasiąść na fotelu lidera.
W trzeciej lidze prowadząca dwójka: Ludwiniak i PIK solidarnie pokonały po 8:2 swoich przeciwników i uciekają reszcie stawki stając się murowanymi kandydatami do awansu. Z pozostałych spotkań na kilka zdań w niniejszym komentarzu zasługuje z pewnością mecz pomiędzy drużyną moich serdecznych przyjaciół, których z uwagi na grę w innych ligach rzadko widuję, Park Farbem i Domem Weselnym. Mecz zakończył się remisem. Trzy punkty dla Park Farbu zdobył walczący zawsze do końca Piotrek Leszczuk, jeden – Sławek Kozieł oraz para Leszczuk/Puszyk. Gdyby drugi z Piotrków ugrał jeszcze coś w singlu, to Park Farb mógł zgarnąć całą pulę. Może wzorem zawodników Domu Weselnego koledzy z Park Farbu zaczną zapraszać inne drużyny na sparingi. Z tego co pamiętam, to w hurtowni Sławka stoi stół. Może skorzystam z takiego zaproszenia i skoro na meczach ligowych się nie widzimy, to przyjadę pograć z Wami. A wracając do meczu, to dla Domu Weselnego po dwa punkty zdobyli: Daniel Reszel i Hubert Kepa oraz jeden Marek Wilczyński. Ile zdobył DJ Struś nie wiem, gdyż nigdy nie byłem na przyjęciu weselnym w Biskupicach i nie widziałem kto miksuje i puszcza hity.
W IV lidze status quo. Prowadzący kwartet: GLKS Głusk II, Lekwet, Kameleony i Start Niedrzwica Duża; nie zwalnia tempa, wygrywa i ucieka w tabeli pozostałym drużynom. „Bardziej dynamiczna” sytuacja ma miejsce w rankingu indywidualnym. Tutaj na czele znajduje się kwintet: Daniel Matlakowski (AS Górnik Łęczna I), Maciej Samborski (Kameleony), Andrzej Malicki (GLKS Głusk II; wszystkiego najlepszego z okazji imienin), Michał Chemperek (Lekwet) i Marcin Bednarczyk (Start Niedrzwica Duża). I w tym gronie już nie wszyscy zanotowali komplet zwycięstw indywidualnych. Jeden punkt stracił Michał przegrywając 0:3 z Agnieszką Wysok z Klubu Tęcza. Macie szczęście chłopaki, że p. Agnieszka gra tak rzadko. Przy jej systematycznej grze od początku sezonu czołówka rankingu mogłaby być zupełnie inna.
Na zakończenie wyrażam nadzieję, że po „Andrzejkach” wszyscy wrócicie do stołów w dobrej formie, zagracie emocjonujące mecze i komentujący za tydzień będzie miał o czym pisać.
Piotr Nizioł